W najnowszym odcinku Strefy Kobiet QUIOSQUE rozmawiamy o tym jak to jest gdy dzieci opuszczają rodzinne gniazdo. Czy da się do tego przygotować? Jak wypełnić pustkę po tym gdy dziecko wyprowadzi się z domu?
Dorota – mama dwóch dorosłych córek – wspomina swoje doświadczenia związane z wyjazdem dziecka na studia . Kasia natomiast opowiada o tym jak opuszczenie domu wyglądało z jej perspektywy. Dziewczyny rozmawiają o obawach i negatywnych emocjach, które targają rodzicami w momencie gdy dzieci wyprowadzają się z domu. Zdarza się nawet, że próbują powstrzymać dzieci przed taką decyzją.
Co zrobiła Dorota po wyjeździe córki do innego miasta? Jak poradziła sobie w nowej sytuacji? Czy warto przez cały czas być z dzieckiem i kontrolować jego życie? Jak, już od wczesnych lat, przygotować dziecko do rozłąki z rodzicami?
Odpowiedź na te i inne pytania znajdziesz w najnowszym odcinku Strefy Kobiet QUIOSQUE. Zapraszamy :)
https://www.youtube.com/watch?v=bW4cBY8H9p0
[Kasia] – Cześć dziewczyny.
[Dorota] – Witajcie w kolejnym odcinku Strefy Kobiet QUIOSQUE.
[Kasia] – Chcemy dzisiaj porozmawiać o tym, jak to jest kiedy nasze dziecko wylatuje z rodzinnego gniazda.
[Dorota] – No to zaczynamy.
[Kasia] – Dorota, ile lat miała twoja starsza córka, kiedy się wyprowadziła z domu?
[Dorota] – Osiemnaście.
[Kasia] – I jak sobie z tym poradziłaś?
[Dorota] – To było jak grom z jasnego nieba. W ogóle się tego nie spodziewałam. Zdawała na studia w Warszawie i we Wrocławiu, no i dostała się na studia we Wrocławiu, czego się nikt nie spodziewał. Nie zakładałam, że tak się to skończy, i nagle doszła do mnie świadomość, że ona wyjedzie tam na studia, i że już jej nie będę miała, tak na co dzień, w domu. To było naprawdę dziwne uczucie, takie, jakby ci ktoś coś zabrał, coś takiego ważnego, coś co bardzo kochasz i już wiesz, że nie ma odwrotu.
[Kasia] – A nie próbowałaś jej odwieść od tej decyzji? W końcu wielu rodziców sobie nie wyobraża, że dziecko się wyprowadzi.
[Dorota] – Nie no skąd, nie mogłam być egoistką przecież. Wiedziałam, że chce się rozwijać, dostała się w końcu na studia, które dają jej wiele szans. Z resztą, ona już skończyła te studia i poznała tam wspaniałego męża, tak że wszystko potoczyło się bardzo dobrze, ale w tamtym momencie też nie myślałam, że to będzie coś złego, bo miała się rozwijać, miała zostać architektem, wszystko się fajnie ułożyło. Bałam się tylko o to, jak ona sobie tam, na miejscu, ze wszystkim poradzi. Tak od strony praktycznej, bo ona była bardzo delikatna, efemeryczna, taka bujająca w obłokach dziewczyna, a tutaj nagle zostaje sama, w dużym mieście. Bałam się, że może jej się coś złego stać, że ktoś ją skrzywdzi, le te obawy okazały się niepotrzebne i dzisiaj jestem bardzo szczęśliwą mamą i babcią. A jak u ciebie było, Kasiu?
[Kasia] – Ja jestem bardzo dużą indywidualistką i zawsze chodzę swoimi ścieżkami, więc kiedy przyszedł moment, że już musiałam się wyprowadzić z domu, już chciałam się wyprowadzić, nikt raczej nie był tym faktem zdziwiony. Nie wiem, czy ktoś był zasmucony, ale zdziwiony nie był nikt.
[Dorota] – Na pewno.
[Kasia] – No bo to było tak, jak byłam dzieckiem, spędzałam dużo czasu na podwórku, później była szkoła, praca. W domu mnie więcej nie było, niż byłam, więc jak już się wyprowadziłam, to chyba nikt naprawdę nie odczuł większej różnicy.
[Dorota] – Ale to chyba bardzo dobra droga, bo nie było takiego momentu, jak u mnie, takiego stresu. Super, że u ciebie tak się ułożyło.
[Kasia] – No właśnie a propos takiego stresu, czy miałaś jakieś obawy, kiedy twoja córka się wyprowadziła? Często jest tak, że rodzice kilkanaście razy dziennie potrafią dzwonić do dzieci i sprawdzać, czy żyją, czy sobie radzą. No nie ukrywam, ja bym zwariowała.
[Dorota] – No na początku dzwoniłam, jeździłam, zawoziłam wszystko do tego Wrocławia, ale z czasem zauważyłam, że ta tendencja się zmieniła w drugą stronę, że córka zaczęła do mnie dzwonić. Była zawsze taka uśmiechnięta, radosna, widziałam, że z tygodnia na tydzień, jej się tam coraz lepiej układa. Na studiach miała dobre wyniki, dobrze się czuła wśród swoich rówieśników, więc stwierdziłam, że bardzo dobrze się stało. Nagle zaczęła być bardzo samodzielna, co mnie bardzo zaskoczyło, dlatego że w ciągu roku, ta taka efemeryczna dziewczyna, która właściwie niczym się nie interesowała, jeśli chodzi o takie przyziemne rzeczy, nagle stała się bardzo odważna, bardzo przedsiębiorcza, ze wszystkim radząca sobie doskonale. Tak że to jest świetna metoda, wysłać dziecko gdzieś na rok, nawet na jakieś warsztaty, w szkole są nieraz takie wymiany młodzieży, uważam, że to jest świetna lekcja życia. Taka pozytywna lekcja.
[Kasia] – A jak było z twoim samopoczuciem, bo podejrzewam, że kiedy córka mieszkała jeszcze z tobą w domu, to musiałyście dużo czasu spędzać razem.
[Dorota] – No tak, oczywiście, była taka luka, ale wiedziałam, że tak już musi być. Ja nigdy nie staram się sięgać wstecz. Jeśli wiem, że nie mogę czegoś zmienić, to myślę sobie: jest tak, jak jest i co mogę zrobić, żeby było dobrze. Szukałam dla siebie nowych wyzwań, zawodowych, pozazawodowych, więc tutaj się zaczęłam realizować, na tym polu. To też było fajne, bo kiedy rozmawiałam z córką, dzwoniłyśmy do siebie, to jej opowiadałam o swoich rzeczach, ona o swoich. Nagle się okazało, że stanowimy dwa odrębne byty, ale świetnie się uzupełniające, i które potrafią być szczęśliwe w swoich światach, a jednocześnie cieszyć się własnymi sukcesami nawzajem. To było takie bardzo fajne, odkrywcze, no i miałam więcej czasu dla swojego partnera, tak że mogliśmy wreszcie poszaleć. Pojechaliśmy w parę fajnych miejsc, nie było już tego obowiązku obiadków, przygotowywania dzieci do szkoły… no można było pomyśleć też trochę o sobie. A to wcale nie jest grzechem, dziewczyny, myśleć o sobie! Uważa się, że matka, to musi już wszystko oddać dzieciom, w ogóle nie powinna o sobie myśleć, a to jest błąd, bo te dziewczyny, te córki, patrzą na te matki i później się tak samo zachowują. My chciałybyśmy, żeby one były takie odważne, żeby osiągały sukcesy. Jak mają osiągać sukcesy, jak w swoim domu tego nie widzą? Trzeba też o sobie pomyśleć i to wbrew pozorom bardzo dobrze działa na relacje.
[Kasia] – Zgłaszają się do nas panie, które opowiadają o tym, że jak się ich dzieci z domu już wyprowadzą, to jest im ciężko się z tym uporać. Jak ty sobie z tym poradziłaś?
[Dorota] – No właśnie tak, jak powiedziałam. Rzuciłam się w wir pracy, tam się zrealizowałam na wielu polach. Znalazłam się na różnych warsztatach, na przykład tanecznych, zaczęłam pływać, wyjeżdżałam. Można w ten sposób troszeczkę zapomnieć, wyjść po prostu z domu i nie szukać po kątach obecności dziecka, bo ono ma już inne życie, swoje, bardzo dobre życie i cieszmy się tym życiem po prostu.
[Kasia] – A czy zgodzisz się ze mną, że kiedy dziecko jest młodsze i wysyłamy je na jakieś kolonie i zajęcia pozalekcyjne, to trochę nas przygotowuje do takiej przyszłej rozłąki, kiedy już się wyprowadzi?
[Dorota] – Dobrze, że o tym wspomniałaś, bo też jestem zdania, że dziecko nie powinno być do wieku szkolnego w domu. Powinno już wcześniej asymilować się z innymi dziećmi, żeby poznać ich zachowania, bo dzieci są różne. Trzeba nauczyć się w takim środowisku żyć, być twardszym, bo jak się jest tylko z mamą w domu, to te dzieci później są też takie troszeczkę zagubione. Ta rozłąka jest też bardzo dobra i dla matki, i dla dziecka, dla obu stron, bo widzimy, że bez tego potrafimy funkcjonować, a dalej się kochamy. Teraz moja córka ma taki problem, bo z racji wykonywanego zawodu, często jest w domu, więc ta moja wnusia jest mamą, no i widać, że jest bardzo do niej przywiązana, płacze nawet, jak mama pójdzie do toalety. To już jest naprawdę zły objaw i próbujemy coś z tym zrobić. Wysyłanie na kolonie, wysyłanie na wyjazdy, które dają tą przestrzeń i rodzicom, i dzieciom do bycia oddzielnie, to nagle powoduje, że jak się spotykamy, to jest tak cudownie, bo ta rozłąka jest wręcz ożywcza dla takich relacji.
[Kasia] – Podsumowując, w życiu każdego człowieka przychodzi taki moment, kiedy musi się usamodzielnić i wylecieć z rodzinnego gniazda, i to wcale nie musi oznaczać końca świata. No bo w końcu jest to korzystne dla obu stron: patrząc z perspektywy dziecka, w końcu musi zacząć pracować na swój własny rachunek.
[Dorota] – A rodzice w końcu mają więcej czasu dla siebie.
[Kasia] – Dziewczyny, koniecznie napiszcie nam w komentarzach: jak wy sobie poradziłyście z tym, że wasze dzieci wyprowadziły się z domu?
[Dorota] – Subskrybujcie też nasz kanał, zapraszamy do wciskania w dzwoneczek, żebyście były z nami na bieżąco.
[Kasia] – Dzięki, do zobaczenia w następnym odcinku Strefy Kobiet QUIOSQUE.
[Dorota] – Do zobaczenia.